W związku z wieloma wątpliwościami dotyczącymi opublikowanego przez Gazetę Wyborczą artykułu w sprawie jednego z moich obrazów, zapraszam do zapoznania się z moją opinią na ten temat.
O tym, że reprodukcja mojego obrazu pt. “Rana” została użyta do zasłonięcia dziury w dachu zielonogórskiej tłoczni dowiedziałem się w piątek 14 września. Po wielu sygnałach od różnych osób, które ten temat zainteresował uznałem, że warto rozwiać kilka wątpliwości. Po pierwsze reprodukcja, która jest wydrukiem wielkoformatowym na tworzywie sztucznym jest jedną ze zbioru, na którego publiczne wykorzystanie – wyłącznie w ramach zielonogórskiego Winobrania 2011 – wyraziłem zgodę oraz przesłałem wykonane przez siebie autorskie zdjęcia obrazów.
Zielonogórski Ośrodek Kultury właściwie wykonał postanowienia umowy z nim podpisanej. Reprodukcje w mniejszym formacie zniknęły w niewyjaśnionych okolicznościach już w pierwszym dniu Winobrania, reprodukcja “Rany” została wykorzystana z boku sceny winobraniowej koło Ratusza Miejskiego w Zielonej Góry (miała być wykorzystana w innym miejscu, jednak z również niewyjaśnionych przyczyn, ktoś nie wyraził zgody na inną lokalizację). Po Winobraniu 2011 los reprodukcji był dla mnie zagadką. Wiadomo jednak, że nikt nie miał już prawa wykorzystywać jej bez mojej zgody do innych celów, tym bardziej publicznych.
Ponieważ żyjemy w czasach skrajnie audio-wizualnych, każdy ma możliwość obserwacji i rejestrowania – np. przy użyciu drona – w większym czy mniejszym stopniu tego, co nie jest pozornie dostępne z punktu widzenia ulicy. Wszystko może również zostać sfotografowane z kosmosu (satelity Google). Kolejną kwestią jest też to, że sztuka już dawno wyszła poza mury galerii, a każdy obraz może funkcjonować zarówno w oryginale, jak i w przestrzeni cyfrowej i pod względem intelektualnym, jest to wciąż ta sama praca. Jedyna różnica, to fakt istnienia wersji pierwotnej – a w przypadku “Rany”, tą wersją dysponuję wciąż osobiście (jest to obraz olejny na płótnie o wymiarach 120×90 cm).
Zatem na dachu tłoczni znajduje się po prostu wielki plakat, jednak ktoś dosłownie – nieumyślnie lub umyślnie – umieścił go tam powierzchnią zadrukowaną do góry. Jako autor oryginalnego obrazu oraz jako artysta dający Miastu zgodę na publiczne wykorzystanie pracy w ramach konkretnej imprezy czasowej, nie wyrażałem zgody na tak poniżający los reprodukcji swojego obrazu, tym bardziej, że nikt mnie o takim pomyśle nie poinformował wcześniej i nie pytał o zgodę, ani nawet opinię. Poza tym obraz jest jednym z wyjątkowych, który właśnie w 2011 dał mi 1 miejsce w międzynarodowym konkursie malarstwa i grafiki “Natale di Roma” w Rzymie, w 2016 r. wystawiałem go we Francji, a w kwietniu 2019 r. zamierzam zabrać go na inną, dużą wystawę o wiele, wiele dalej (miejsce wystawy zdradzę dopiero w przyszłym roku).
Reasumując, całą sytuacją czuję się zażenowany i jest mi zwyczajnie przykro, bo niezależnie od budynku, czy jest zabytkiem czy nie, dopuszczając do tego, by reprodukcja jednej z moich prac ściśle artystycznych została użyta dosłownie do zatkania dziury w zrujnowanym i zawilgoconym dachu, osoby odpowiedzialne za to poniżyły mnie osobiście.
Bogumił Hoder, wrzesień 2018
Poniżej przypominam kilka ważnych dla mnie zdjęć związanych z obrazem.